poniedziałek, 25 maja 2015

4. Co się tutaj dzieje?!...

- Aha, Dzięki... Mógłbyś mi coś powiedzieć? - Nuka spojrzał się na mnie
 pytającym wzrokiem, więc kontynuowałam - Co się tu dzieje?


    Chłopak spojrzał na mnie lekko zdziwiony tak jakby to, że tego nie wiedziałam było nienormalne. Ja oczywiście byłam święcie przekonana, że śnię. Spojrzał na drzewa, kołyszące się na wietrze, przez otwarte okno. Słońce świeciło, ptaszki śpiewały, na niebie ani jednej chmurki, dzień zapowiadał się wspaniale. 
- W lesie spotkałaś białego wilka, nie był on jakimś zwyczajnym wilkiem... Ten wilk jest zaczarowany, a jego moc jest tak potężna, że żaden śmiertelnik nie może się z nią równać. Nawet my - istoty magiczne - nie mamy szans z tak potężną
 magią.
Chłopak wytłumaczył mi, że nie jestem teraz bezpieczna, zwłaszcza, że wilk obrał sobie nową ofiarę - mnie. Teraz moim
 celem powinno być odnalezienie pradawnych relikwii które pokonają tę moc... Tak jak wytłumaczył mi to Nuka.
- Chodź musisz porozmawiać z radą starszych - stwierdził Nuka, wstał z łóżka podszedł do szafy wyjął z niej
ciuchy i położył je na kołdrze.
- Łazienka jest tam - wskazał ruchem głowy na białe drzwi - Jak się wyszykujesz zejdź do kuchni na dole...- kiwnęłam potakująco głową, a kiedy wyszedł ruszyłam obczaić nową miejscówkę i mój nowy wygląd.


~~~*Opowiada Nuka


   Kiedy zszedłem po schodach na dół do kuchni zobaczyłem Ryoko zmywającego naczynia.
- Ty zmywasz gary? Woah! Myślałem, że takiego widoku to ja się nie doczekam nigdy w życiu - powiedziałem szczerząc kły w wrednym uśmieszku.
- To ty może lepiej nie myśl, bo wygląda na to, że ci to nie służy... - odpowiedział sfochowany - Co u nowej? - zapytał szybko zmieniając temat.
- Szczerze? Myślę, że szybko tu zginie...
- Miejmy nadzieję, że nie będzie z nią kłopotów - powiedział i wytarł ręce o ścierkę. Spojrzał się na mnie i powiedział zamyślony - Myślisz, że ona ma "TO"?
- Nie wiem, ale to bardzo możliwe bo uciekła bestii...


^^^*Opowiadam ja


    Weszłam do łazienki i pierwszą rzeczą którą zrobiłam było spojrzenie do lustra. Czarne, długie włosy, białe, ostre kły, wielki, czarny ogon. Blada skóra okryta ledwo wyczuwalnym puszkiem, smukła sylwetka, drobne ręce z ostrymi, szarymi szponami. Dziko świecące szmaragdowo-złote oczy.
   Wzięłam szybki prysznic, uczesałam się i delikatnie umalowałam. Ubrałam się w ciuchy które dostałam od Nuki, a były to lekko poszarpane, jeansowe spodenki, zielona koszulka na ramiączka z kosmicznie wielkim dekoltem odsłaniającym moje spore piersi. Oczywiście wcześniej przewiązałam się bandażem i zmieniłam opatrunek. Byłam gotowa do wyjścia. Zeszłam na dół do Nuki i pierwszą rzeczą, a raczej osobą, na którą zwróciłam uwagę był chłopak opierający się o ścianę. Raczej nie był do mnie nastawiony przyjaźnie. Szczerzył do mnie kły i cicho powarkiwał.
- O! To jest Ryoko, a ty jesteś...? Jak ty się nazywasz? - zapytał lekko zmieszany.
- Jestem Taresha - podałam rękę do Ryoko, w celu przywitania się, a ten ujął ją i polizał. Teraz to ja byłam mocno zmieszana.
- Czyli jednak nauczyłeś ją co zrobić przy osobie szlachetnie urodzonej, bardzo dobrze - powiedział Ryoko szybko przyciągając mnie do siebie, łapiąc za biodro. Objął mnie uniemożliwiając mi jakąkolwiek drogę ucieczki. Był wyższy. Uśmiechnął się o mnie kusicielsko i złapał za ogon. Nie wiedziałam czemu ale miałam ochotę krzyczeć kiedy to zrobił, nie z bólu, ale z rozkoszy. Nuka na szczęście szybko przerwał mu w tej czynności, i dobrze bo dostałabym ślinotoku.
        Szybko złapał mnie za rękę i odciągnął od Pana Szlachetnie urodzonego.
- Ryoko to książe, jeden z niewielu urodzonych przez czystej krwi magiczne wilki...
- Tak, więc może oddałbyś mi moją zdobycz? - spojrzałam się na niego z oburzeniem.
- Słucham!? Zdobycz? Więc zamierzasz mnie traktować jak rzecz? O nie! - powiedziałam warcząc i odsłaniając kły- Nie będę nikomu na to pozwalać! A tym bardziej nie takiemu egoistycznemu, samolubnemu lalusiowi! -  Ryoko i Nuka patrzeli to na mnie to na siebie, nie wiedziałam jak zachować się po tym napadzie gniewu.
- Ogólnie powinienem teraz zawołać strażników i skazać cię na śmierć, ale czuję, że dostarczysz mi dużo rozrywki. - uśmiechnął się lekceważąco i poszedł sobie. Nuka od razu wybuchnął śmiechem.
- Ale z ciebie nerwuska...
- A idź się zatkaj! - powiedziałam nabzdyczona jak małe dziecko, któremu zabrano ulubionego, tęczowego lizaka.
Wyruszyliśmy z Nuką do Budynku znajdującego się w centrum tej wielkiej wioski.
- Gdzie idziemy? - zapytałam zaciekawiona.
- Do rady starszych... - odpowiedział jakby nieobecny.
- Zjedzą mnie? - Nuka słysząc to pytanie uśmiechnął się delikatnie.
- Nie, a chciałabyś?
- Nie - odpowiedziałam i na tym zakończyła się ta rozmowa, resztę drogi przemilczeliśmy.


***********


     Kiedy dotarliśmy do tego budynku i weszliśmy do wielkiego pomieszczenia, Nuka kazał mi usiąść i czekać na niego. Kiedy skończył rozmawiać ze Starszymi, podszedł do mnie i powiedział:
- Czas rozpocząć naukę!






C.D.N.